poniedziałek, 19 lipca 2010

Długo oczekiwany komentarz

Zacznę od banalnego i oczywiście oczywistego stwierdzenia, że zaczęły się wakacje. W tym roku początek był bardzo gorący. I dokładnie i w przenośni. Dawno nie było u nas takich temperatur. Po drugie Mundial. Oczekiwany przez 4 lata. I wreszcie na spokojnie (nie licząc meczów Italii) mogłem go ogladac, a to przez NIEOBECNOŚĆ naszej reprezentacji. Po trzecie wybieraliście prezydenta RP. I tak ładnie chciałem przejśc do sedna dzisiejszej mojej, bardzo rozbudowanej myśli.

Zgodnie z oczekiwaniami wygrał kandydat partyji rządzącej, chociaż jego główny konkurent Jarosław Kaczyński był tuż tuż. Jego cudowna przemiana zaszokowała POlaków. W trzy miesiące pokochał ruskich. W trzy miesiące popsuł mu się wzrok. W końcu w trzy miesiące stał się politykiem prawie lewicowym. Swoją zdolnością przemian zaraził nawet swych przybocznych, którzy raz byli kowbojami, a drugiego dnia hippisami.

Zdolności takowej nie posiadł zaś Bronisław Komorowski. Był dalej tym samym, lekko przytępym i słabo orientującym się w sytuacji w Polsce i na świecie politykiem. Gdy pytałem się ludzi dlaczego głosowali na kandydata PO, najczęściej udzielaną odpowiedzią było zdanie: bo nie chcę żeby pierwsza dama szczała do kuwety. Ot bardzo fachowa odpowiedź nakreślająca obraz świadomości politycznej wśród polskiej młodzieży(chociaż nie tylko młodzieży). Zmienić próbował się poseł Palikot. Też nagle przytępił sobie wzrok i zapałał miłością do każdego bliźniego. Wychodziło mu to przez jakiś czas całkiem dobrze. W końcu przewodniczył komisji Przyjazne Państwo. Niestety zorientował się, że prezes Kaczyński też się zmienił. A jak wiemy najsłynniejszy lublinianin nie lubi nieoryginalności, więc stwierdził, że Jarek to podróbka i że jednak ma w dupie zmiany.

Kaczyński przegrał o włos. POlacy zaczęli świętować jak gdyby to nasza reprezentacja wygrała mundial. Były łzy, szampany, nieprzespana noc. Co drugi urodzony chłopiec w POlsce dostało imię Bronisław Maria. W przypadku dziewcząt było to Maria Bronisław. Ja jednak pozwalam sobie sadzić że ich radość była przedwczesna. Osobną kwestią jest styl w jakim będzie prowadzona ta prezydentura. Mi chodzi o konsekwencje polityczne i społeczne. PiS ma jednego lidera. Kaczyński jest tam wodzem i ma niepodważalny autorytet. Wpada mi do głowy porównanie PIS-u do koguta. Kaczyński jest jego głową. Sytuacja, w której to Jarosław Kaczyński zostałby prezydentem, byłaby podobna do ścięcia głowy kogutowi. A jak wiemy kogut bez łba lata trochę po podwórku, po czym pada i zdycha. Nie ręczę, że tak stałoby się na pewno, ale jest to dość możliwy scenariusz. No tak, ale znowu prezydent Kaczyński? I to z żoną szczającą do kuwety? Donald Tusk już dawno wyraził chęć majstrowania przy ustawie, która by ograniczyła funkcję prezydenta. Funkcję i tak w tym momencie niezbyt znaczącą. POzbycie się głównego oponenta politycznego dla PO oznaczałoby pełnię władzy. Z drugiej strony jedna partia bez drugiej nie może żyć. Niestety polityka miłości nie wypaliła w naszym kraju. Wzajemne wytykanie sobie błędów i opluwanie się co godzina jest siłą napędową polityki.

A propos opluwania. Głos zabrał dawno nie słyszany poseł Joachim. Stwierdził on, że Donald Tusk miał w dupie ciało prezydenta, leżące w ruskiej trumnie na ruskim błocie i na które padał ruski deszcz. Tusk wolał gadać ze swym przyjacielem Putinem. POD NAMIOTEM! A wcześniej przecież uścisnął się z nim! Pewnie Putin wyszeptał wtedy do ucha Tuskowi "panie prezesie melduję wykonanie zadania... i sorry za waszych". Paranoja w państwie naszym sięga zenitu. Wypowiedź posła Brudzińskiego widocznie dała nowe życie w zmienionego, spokojnego, zamyślonego i kochającego po katolicku wszystkich prezesa Kaczyńskiego. Jako że Polska jest najważniejsza i nawet ZOMO-wcy są nagle Polakami, wysłał Komorowskiego do Hiszpanii. Razem z Napieralskim, któremu jeszcze niedawno wchodził w tyłek z większym kunsztem niż sam Ron Jeremy. Jak pewnie wiecie poszło o krzyż pod Pałacem Prezydenckim. Krzyż imienia Lecha Kaczyńskiego. Padła propozycja przeniesienia krzyża i na jego miejscu postawienie pomnika! Oczywiście pomnika imienia Lecha Kaczyńskiego. Za fundamenty robiłyby ekshumowane szczątki posła Gosiewskiego.
A o pośle Gosiewskim przypomniał sobie poseł Palikot. Poseł Palikot, która jak już wspomniałem nie chciał przemiany i postanowił dalej by tym samym "szokującym" politykiem. Zaczął od stwierdzenia, że Lech Kaczyński ma na rękach krew. No pewnie jakąś miał, ale wszystkich? Panie pośle. Nie przesadzajmy. Samolot spadł bo pilot nie do końca się dogadał z wieżą i w strasznych warunkach chciał posadzi wielką, dość trudną w manewrowaniu maszynę. A to, że pilot gdzieś tam miał zakodowane że jak nie wyląduje to będzie "przejebane"... Cóż... Nie daje to z pewnością usprawiedliwienia dla kolejnych niezbyt wyważonych słów Palikota. Palikot cierpi na swego rodzaju fobię. Nieprzyjemną bo brudzącą i tak już obsrany kibel zwany polską sceną polityczną.A co napisał o Gosiewskim to przeczytajcie sobie na jego blogu. Dość cytatów z Palikota. Musi być obiektywny podział cytatów.

Szybka zmiana tematu i jesteśmy już przy wydarzeniach z weekendu minionego. Dlugo czekałem na relację z obchodów rocznicy bitwy pod Grunwaldem. A było co obchodzic bo to już 600 lat. Niestety wszystko zakłóciły debaty i relacje z parady homosi. Rzygac mi się chciało gdy w mojej ulubionej stacji na okrągło pokazywano kobiety z fiutami, obłąkanych lewaków i obcałowujących się chłopców. Tak. czekałem na dziewczęta! Nie było. Same obrzydliwe sceny rodem z tajskich homo pornosów. Odrażające widoki. I zero rycerzy! Czy po miastach naszych chodzą parady hetero? Czy normalni ludzie manifestują to, że np facet lubi cycki i damskie tyłki? Ucinając pytania- tak gdy widze parę hetero śliniącą się na ławce w parku też odwracam głowę i tez uważam to za niestosowne. Od tego są domy. Łóżka, blaty kuchenne, prysznice, wanny, schody w domach jednorodzinnych, podłogi czy nawet balkony. Nie ulice. Nie chcę eksterminacji kogokolwiek. Jestem po prostu zdania, ze każdy powinien znac swoje miejsce i miejsce gdzie moze robic dane rzeczy.

To chyba najdłuższy wpis do tej pory ale uzbierało się trochę tematów. Zdjęć na razie nie ma bo i koncertów brak, a jestem fotografem bardziej klubowym niż festiwalowym więc wybaczcie. Naturalnie zapraszam do dyskusji na któryś z wymienionych wyżej tematów. Tylko błagam nie ten o homosiach... Jutro wróci Płyta Dnia. Dobranoc/Dzień Dobry.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz