poniedziałek, 29 marca 2010

Płyta dnia VIII

Coma- Live



Pierwsza koncertówka w tym cyklu. Koncertówka świeża. Mimo tego, że bardzo świeża to podobno w całym Lublinie ostały się jej 3 sztuki. Dlaczego? Drodzy Państwo takie go albumu koncertowego w Polsce jeszcze nie było. Jak powiedział mój dobry przyjaciel Piotr K.- profesjonalizm przez duże K. Obok tego profesjonalizmu pełne szaleństwo. Brzmienie na poziomie światowym. Energia... Dwie Mongolie.
Płyta zaczyna się klasycznie. "Zaprzepaszczone siły..." od klimatycznego wstępu, po energetyczną końcówkę z prawdziwym kopem, zapowiadają, że podróż przez ten album będzie niezapomnianym przeżyciem. I jest. Już drugie "Pierwsze Wyjście z Mroku" wywołało u mnie ciary na całych plecach. Sądzę, że podobnie musieli czuć muzycy zespołu Coma gdy setki gardeł wykrzyczały "..ocaleje mimo to". Dalej lecą same klasyki. "Czas Globalnej Niepogody", "Święta", "Chaos Kontrolowany" brzmią nawet lepiej niż na płycie. Kolejny kop w ryj to "Trujące Rośliny" i "Transfuzja". Aż zaczynam bardzo żałować, ze nie było mnie tego wieczora w Warszawie. Co dalej. Znowu same klasyki. Poprzedzone niepublikowanym do tej pory utworem "Dyskoteki". Troszkę banalny tekst, ale melodia całkiem fajna. Jak to z Comą u mnie bywało, będę musiał go parę razy posłuchać zanim do mnie w pełni dotrze. "Skaczemy" to już istne szaleństwo. Szaleństwo przeradzające się w "Schizofrenie". Tak chorych dźwięków jeszcze do tej pory nie słyszałem w wykonaniu Matusza, Kobeza i Witosa i Marszałka. Sam Roguc też brzmi jak leczony w pobliskim szpitalu w Otwocku. Zatrzymajmy się na chwilę przy Rogucu. Jest jedna rzecz na tej płycie, która może lekko irytować. Roguc zaczyna powoli brać przykład z niejakiego Chrisa Cornella. Jego maniera jest czasem nie do zniesienia.(uprzedzę komentarze w stylu "ty też taką manierą czasem napierdzielasz"- tak czasem tak napierdzielam;D) Ale czym by był zespół bez charyzmatycznego wokalisty, rozpoznawalnego już po pierwszych dźwiękach. Wróćmy do płyty. Właściwie jej końca. A na koniec jak zwykle rozimprowizowany, nasączony solówkami i wokalną zabawą z publiką "Zbyszek". Na bis dostajemy dość przeciętne "Popołudnia...", okraszone jedną z lepszych gitarowych solówek (tu brzmiącą, że suty drżą) "100 Tysięcy Jednakowych Miast" i na do widzenia wgniatających w fotel "Świadków Schyłku Czasu..."
Szczerze mówiąc, porównując "Live" do nowego koncertowego wydawnictwa Quidam, to Coma bije na głowę "Strong Together". Profesjonalizm na takim samym poziomie, a do tego to brzmienie... Jak już wspomniałem koncertowe wydawnictwo jakiego w Polsce jeszcze nikt nie wydał. Jedzie do mnie DVD... Czuję, że będzie mokra noc. Czego sobie i Wam życzę.
" nie dajcie z siebie zrobić debili"- Piotr Rogucki w "Schizofrenii"

6 komentarzy:

  1. Kupiłem, obejrzałem i... protestuję, że takiego albumu koncertowego w Polsce jeszcze nie było !!! Był. -> http://je.pl/lrem :)
    A co do Comy - oświetlenie jest trochę do dupy. Zwłaszcza ten czerwony kolor. I ta maniera śpiewania momentami doprowadza do szału. :) Ale reszta faktycznie rewelacja !!!
    KOWALewicz

    OdpowiedzUsuń
  2. ja tylko albuma cd słuchałem... Kolawalewiczu;D

    OdpowiedzUsuń
  3. a totentanz brzmi jak z odpustu w parczewie...:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak dla mnie Rogucki stara się dość nieudolnie kopiować wokal Eddiego Veddera. Nie przepadam za Comą od momentu wydania trzeciej płyty ale muszę przyznać, ale DVD jest hiper-super.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rogucki nieudolnie stara się kopiować samego siebie chyba;D a Lecąca ściana w "Pierwszym Wyjściu Z Mroku" przypomina mi stare dobre koncerty Floydów. Może tak po polsku trochę klasa B, ale jak na Polskę... Miszczostwo.... chciałbym tam być

    OdpowiedzUsuń
  6. Come bardzo lubie i z wypiekami obejrzalem na Blu-rayu. Rozmach, granie wszystko OK, ale jesli juz porownujemy z Quidamem, to akurat dzwiekowo i "szatograficznie" Coma do Quidamu sie nie umywa. Ktos spaprał dzwiek na Comie, jest mało selektywny i brzmi jak wielka kupa, co mnie wkurza, bo liczylem na duzo więcej. Montaz samego koncertu tez na Quidamie mi sie bardziej podoba, natomiast na Comie sa kapitalnie wstawione te filmowe/teledyskowe fragmenciki + pomysl z drzwiami tez siwtny. Ogolnie i Quidam i Coma, choc bardzo odmienne to oba - światowy poziom!

    OdpowiedzUsuń