niedziela, 21 marca 2010

Płyta dnia VI

Qube- Incubate



Dzisiaj nietypowa płyta dnia. Nietypowa bo świeżutka i większość z Was mogła jej jeszcze nie przesłuchać. Najnowsze wydawnictwo lubelskiej grupy Qube. Drugie po bardzo udanym "Shapes". Album bardziej dojrzały i lepiej zrealizowany. Zaryzykuję stwierdzenie progresywny metal. Dzieje się dużo. Dużo, ale z głową. Praktycznie ten album ma wszystko co lubię w muzyce. Są klimatyczne zdelayowane momenty i jest kop. Perła w końcu wykorzystuje w pełni swoje warunki głosowe. Jak każdy z członków zespołu. Gajos gra mądrzej, oszczędniej. No może poza wstępem do "Mantis". Uznam to za małe solo;) Bardziej słychać też niebanalna grę basu. Efekt whammy w "Nothing" wypada genialnie. No i w końcu ulubieniec wszystkich moich koleżanek. Kamil Wiśniewski z roku na rok wydaje mi się coraz lepszy. Jego solówek słucha się z dużą przyjemnością. Nie ma przesadnych zapierdzielanek i popisów, jak to czasem bywa u młodych muzyków, gitarzystów szczególnie. Zdaje się, ze każdy dźwięk jest dwa razy przemyślany i to procentuje. Ostatni komponent całego zespołu, czyli Tomek Otto robi do tego wszystkiego świetne tło. Jest przestrzennie, ale gdy trzeba nie brakuje ognia.
Qube powoli wyrabia swój oryginalny styl. Może gdzieś pobrzmiewają echa Dream Theater. W niektórych partiach wokalnych słychać jakieś kornowe naleciałości.. Cały czas jednak jest to Qube. Qube bardziej progresywny niż kiedykolwiek. Dwa ostatnie numery na płycie czyli "Blame" i "Way To Nowhere" to prawdziwe prog-metalowe perełki. Widać, że panowie bawią się muzyką. Na dodatek robią to w taki sposób, ze słucha się tego z największą przyjemnością. Ze wszystkich lubelskich, wiosennych nowości ta płyta bije konkurencje na głowę. Co prawda krążki dwóch pozostałych zespołów (o nich będzie w przyszłym tygodniu) przesłuchiwałem pobieżnie i nie w całości, ale i tak już mam wyrobione zdanie. Qube zamiótł. Zamiótł i sądzę, że jeżeli dalej będą szli tą drogą, zamiotą nie tylko lubelski podwórko, ale i mogą zrobić dużo szumu na ogólnopolskiej arenie. W sumie to już zaczęli. Jeśli w przeciągu 2 lat nie staną się marką na miarę, powiedzmy Quidam, to ja spale swoją gitarę, bo będzie to znaczyło, ze nie warto grać w Polsce ambitnej muzy.
Put grenade to my mouth and take out the pin, take out the pin and go away...in the name of god

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz